Leszek Korzeniecki: Wtedy zobaczyłem, że z narysowanej karty, z tych narysowanych ran zaczęła płynąć krew… – to opętanie skończyło się modlitwą o uwolnienie.
Wcześniej Leszek usłyszał w publicznym radiu, że tarot jest rozwiązaniem jego duchowych problemów. Doświadczał rzeczy strasznych i nie była to choroba psychiczna, bo identyczne doświadczenie miało dwóch jego bliskich przyjaciół. To nie działo się w jego głowie.Tak samo było, gdy zaczął stawiać karty. Jak wspomina: krew z ran płynęła na kartę i na stół, wtedy uświadomiłem sobie, że oboje z dziewczyną widzimy to samo.