Nie ma w tobie radości? Robisz, ciężko pracujesz, a rozpada się, kochasz, a odchodzą od ciebie jeden po drugim. Nie masz błogosławieństwa. Bo nie rozumiesz, że to Ojciec błogosławi. Albo rozumiesz, a Bóg nie wysłuchuje twojej modlitwy, bo Mu nie ufasz, nie wierzysz Mu, jedynie w Jego istnienie wierzysz.
Nie ma w tobie życia, tylko nakręcenie. Źle oceniasz ludzi, ciągle cię wykorzystują. Idziesz, i co krok się potykasz. Na zewnątrz masz uśmiechniętą twarz, w domu co wieczór liżesz rany. Uciekasz we wszystko, co wymyślił człowiek. Do rana grasz w strzelanki, upijasz się, szukasz przygód, potem czujesz do siebie obrzydzenie. Alko narko porno smutek.
Na szczęście jest inny świat na wyciągnięcie ręki. Ale coś za coś. To, co wartościowe, kosztuje. Jeśli twoje życie nie ma smaku, wybieraj. Jest albo albo. Jeśli jesteś zmiażdżony w swej życiowej historii wyciągnij rękę. Popatrz jak to działa:
W Jego uniżeniu odmówiono Mu słuszności. Jezus milczał, oskarżała Go i sądziła nienawiść beneficjentów skostniałej w swym ludzkim kształcie religii Mojżeszowej. Zawiść wobec przemawiającego z Ducha i mocą Bożą czyniącego cuda na potwierdzenie swych słów Jezusa sprawiła, że wyrok został wydany zanim rozpoczął się proces. Jezus milczał, wiedział, że słowa nie mogły nic zmienić.
Pokora często mylona jest ze słabością. Uniżenie traktowane jest czasami jako pretekst do znęcania się, w łagodniejszej domowej odmianie do wchodzenia na głowę. Nie oszukuję cię, że jest łatwo, ale słodycz życia z Jezusem jest nieporównywalna z niczym. A że cierpienia nie da się uniknąć – nosimy bagaż konsekwencji swoich grzechów, więc skoro tak, lepiej żeby ten wysiłek miał sens. Wiem to i cieszę się, że mogę być rękoma Jezusa tu, na ziemi. Radość tym większa, że przychodząc Bóg wiele rzeczy we mnie uzdrowił, zostawił też na szczęście oścień, żebym nie zapomniał z czego jestem zrobiony. Można przyjąć cierpienie, by pomagać ludziom, a zacząć trzeba od akceptacji swego losu, swego krzyża. Ponoć można w krzyżu się zakochać. Czerpać z niego siłę.
Wielka Wymiana. Ciało Boga za życie świata. Świadome i pokorne przyjęcie przez wszechmoc każdej katuszy, która przyszła do głowy nudzącym się, rozpasanym żołdakom. Gdyby mieli smartfony, mielibyśmy filmiki, jak te, ze znęcania się nad pojmanymi żołnierzami, w Afryce czy na Ukrainie, od których patrzącemu przewracają się wnętrzności.
Mam ufać bez granic, iść tam, gdzie Ojciec mnie posyła. Robić rzeczy na pozór bezcelowe, śmieszne, albo irracjonalne według ludzkiej miary, jeśli tak mówi Duch. Jeśli Ojciec wzywa. Aż po krew, aż po: „Jego życie zabiorą z ziemi”. Opowiadać Dobrą Nowinę o Jezusie, choćby rechotali, choćby delikatny uśmieszek czynił ze mnie debila.
Bóg wczoraj mi pokazał, że się mną posługuje, że nie mówię od siebie, że nawraca się człowiek, że satanistka idzie do spowiedzi z całego życia. Czy jest coś wspanialszego, od uratowania tonącego, od wyciągnięcia go z wody? Od patrzenia, jak potem sama śmieje mu się gęba?
Wierzę, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym. Niech cała ziemia wychwala dobroć Pana. Przemień mnie Ojcze, abym wierzył z całego serca.
Wstań i idź. Chodźmy. W kupie siła. Czeka moc błogosławieństwa.