Site icon

Samo-realizacja=Samo-tność

Co jest najważniejsze w moim życiu. Co jest najważniejsze dla mnie.

Gdzie jest mój skarb, tam jest moje serce. Ostatecznie, finalnie idę nie tam gdzie prowadzi mnie rozum, robię zaś to, czego pragnę sercem, choć mogę tego nie wiedzieć, nie rozumieć.

Długa jest droga pomiędzy tym, co się wie, a tym, co się czyni. Trzeba oddać serce Jezusowi do naprawy. Nieświadome czyny, ukryte pragnienia, emocjonalne zrosty, blizny i rany. Ciemna strona Księżyca… Ciemność mojego serca… Fakty, życie, konkret, nie ma co na swoją ciemność zamykać oczu.

Nieuporządkowane pragnienia oddaję Jezusowi, nich coś z tym robi. Modlitwa, Adoracja, post, wyrzeczenia.

Jezus ćwiczy wolę i umiejętność czynienia tego, co wiem, aby nie było we mnie rozbieżności pomiędzy świadomością a czynami serca i umysłu. Tak brzmi lekcja. Staram się oddawać Mu wszystko, co się pojawia w moim umyśle i sercu natychmiast. Właśnie, natychmiast! Takie są te ćwiczenia. Pracujemy nad odruchem blokowania zła, aby już nie miało dostępu do mego wnętrza. Ale to tylko pierwszy poziom. Finalnie chodzi o wypracowanie odruchu reagowania miłością na wszystko, co mnie spotyka w życiu zewnętrznym i wewnętrznym. Prace na głębokościach…

Hierarchia wartości. Tę można wybierać, świadomie kształtować swoje życiowe plany. Są dwa sztandary. Sztandar nieba i sztandar ziemi. Szukasz spełnienia czy Tchnienia Ducha, by pójść za Nim? Chcesz samorealizacji czy naśladowania Jezusa. Szukasz siebie czy miłości. Jasno sobie w tej chwili odpowiedz. Jak patrzysz na świat, jak widzisz swoje życiowe cele.

„Światłem ciała jest oko. Jeśli więc twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie w świetle. Lecz jeśli twoje oko jest chore, całe twoje ciało będzie w ciemności”.

Przez pryzmat jakich wartości patrzę na swoje życie, co jest dla mnie klęską, co jest sukcesem?

„Jeśli więc światło, które jest w tobie, jest ciemnością, jakże wielka to ciemność”. Chłodny dreszcz na plecach. Sprawy ostateczne.

Jaki jest krajobraz ciemnej strony mojego serca. Jakie są moje decyzje, świadome wybory. Jaka wola do pracy duchowej, do modlitwy, do poddania się przemieniającej życie miłości Jezusa.

„Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się i kradną. Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje”.

Nic nie jest moją zasługą. Sługa nieużyteczny. Ubóstwo duchowe to rozumienie, że całe moje dobro pochodzi od Jezusa. To pokój w sercu, kiedy robię to, co potrafię, a nie widzę owoców, nie moje to są sprawy. Ja rozliczany będę z odruchów miłości. Czy idę za porywem serca ciągnącym mnie do bezdomnych. Czy zwycięża życiowy „zdrowy rozsądek”. Czy tłumię w sobie współczucie wobec napuchniętego alkoholika, czy szafuję swoim miłosierdziem w umiarkowany sposób. Dostałem pomoc, choć na nią nie zasługiwałem. Po ludzku Jezus powinien do mnie tamtego czuć tylko pogardę.

Mówią tutaj, żebym aż tak się nie samobiczował. Sami czują stłumione kiedyś wyrzuty sumienia, nie chcą pamiętać o swoich potwornościach, ba, udało się im je wyprzeć?

Bóg wyciągnął mnie ze śmierdzącej jamy, w błocie taplałem się jak świnia. Czy mam prawo dziś nie iść za wypełniającym moje serce współczuciem? Czy mogę zostawiać potrzebującego bez pomocy? Mam rodzinę. To moje Westerplatte. Przyjdź Duchu Święty

Bóg niesprawiedliwych wyzwala z niewoli. Co z tym dalej zrobią, to już inna sprawa.

Święty Paweł chwalił się dziś swoimi zasługami tylko dlatego, że ludzie którym ogłosił zbawczą miłość Chrystusa zaczęli iść w kierunku fałszywych proroków, pokazywał im swoją bezinteresowność, by zrozumieli kto ich naprawdę kocha. Dużo trzeba poświęcić dla miłości.

Exit mobile version