Ewangeliarz

Jesteś facet czy troki od kalesonów?

Dziś zaczyna się historia człowieka. Kościół zaczyna swoją niekończącą się opowieść.

Wczoraj rozpoczęła się historia Kościoła. Zstąpił Duch Święty. Zamknął się ostatni, Wielkanocny akt kosmicznego dramatu, jego zapisem jest liturgia Kościoła świętego, powszechnego i apostolskiego. Po Wielkim Poście, Wielkiej Męce, czas Zmartwychwstania, Wniebowstąpienia i Oczekiwania. I w końcu ujrzeli Pana. „A Jezus rzekł do nich: <Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam>. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: <Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane<„.

Dziś Święto Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła. Gdy Adam zrobił to, czego dla jego dobra nie wolno było mu robić, gdy zlekceważył jedną jedyną zasadę, gdy spojrzał z pychą i pożądliwością na drzewo zakazane – stracił nieśmiertelność i zaczął się bać, po raz pierwszy poczuł strach. Ukrył się na głos Boga, od którego doznawał wcześniej tylko dobra.

Przestraszyłem się, bo jestem nagi. Ta opowieść przekazuje nam najważniejszą prawdę. Jesteśmy dziećmi Boga, odrzuciliśmy Jego dobroć, dzięki Jego Synowi możemy poznać Ojcowskie miłosierdzie.

Pierwszy człowiek na własne życzenie stracił dom, musiał ruszyć w drogę. Dziś Bóg tchnął w nozdrza człowieka sumienie. Liturgia dzieje się w czasie i w Zawsze. Liturgia może zaprowadzić człowieka do raju, do radosnego pozaczasu, do wieczności.

Dwa razy Bóg w najistotniejszy sposób wkraczał w dzieje świata. Po raz pierwszy, gdy stworzył czas i materię, gdy aktem woli powołał do życia wszechświat, gdy odpalił kosmiczną karuzelę, gdy wielki wybuch Jego kreatywnej woli powołał do życia to, co jest. To co jest podtrzymywane Jego myślą, od czasu gdy rozpoczęła się ewolucja materii, gdy krok po kroku spirala rzeczywistości zaczęła się rozwijać. Od bytu w ogóle, przez oddzielenie bytów widzialnych od niewidzialnych, aż po beztroski żywot człowieka żywiącego się manną Bożej obecności. Strumienie spod rajskiego drzewa życia ożywiały jego nieśmiertelność. I dokonał aktu woli.

Gdy sprzeciwił się, zbuntował, gdy w ten sposób utracił nieśmiertelność, gdy stracił dom, dostał na drogę kompas – sumienie. Postępując zgodnie z sumieniem mogę wrócić do raju. Królestwo Boże czeka, Boskie Jeruzalem, ten dom Ojca ma dla nas drzwi otwarte, rozpostarte są szeroko Ojcowskie ramiona. Bóg wygląda nas, Ojciec tęskni za tułającym się synem.

„Wąż mnie zwiódł, i zjadłam”. „Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi owoc z tego drzewa, i zjadłem”. Wąż, smok pradawny, nienawidząca nas, zimna inteligencja. Dziś święto Niewiasty. Zaczęło się od niewiasty, dzieje zła zakończy Niewiasta.

Kościół nie zginie, Bóg jest w jego wnętrzu, a Tyś Matko wielką chlubą Kościoła świętego. Historia zaczęła się od niewiasty, zakończy ją Niewiasta, królowa serc, Matka wszystkich ludzi. Nie odrzucaj jej. Nie ukrywaj się. Proś o pomoc, o wsparcie w każdej najgorszej nawet życiowej sytuacji. Pierwszy człowiek tłumaczył się, zrzucił z siebie odpowiedzialność za zło na drugą osobę. Jeśli zaakceptujesz siebie takiego jakim jesteś, jeśli przyjmiesz do wiadomości, że niesiesz również cudze grzechy, którymi w dzieciństwie niszczył cię zły człowiek, jeśli zaakceptujesz ten ból, nie uciekniesz, jeśli przeżyjesz, przecierpisz, przyjmiesz to cierpienie, a nie możesz go nie przyjąć, bo po prostu było, możesz tylko od niego uciec, udać, że patrzyłaś na to z boku, a wtedy będzie cię zatruwać, nie da ci żyć, zabierze ci uśmiech, zamknie w pętli żałości, narzekania i rozczulania się nad sobą. Nie da się zrzucić odpowiedzialności z siebie, kaleczy odrzucanie odpowiedzialności za siebie. Rozżalanie się nad sobą nie jest żadnym wyjściem, żadnym rozwiązaniem. Nie ma człowieka, który by nie cierpiał. Można odrzucić, można przyjąć swe cierpienie. Można iść w rozpacz, można cierpieć idąc ku nadziei. Za Jezusem można ofiarować swoje cierpienie w intencji nawrócenia, zdrowia, zbawienia drugiego człowieka. Cierpienie może mieć sens. To zależy ode mnie czy moje cierpienie będzie miało sens, chciałbym umieć powiedzieć sercem: cierpienie ma sens.

Popatrz na Pietę Michała Anioła. Całkowicie zmiażdżona cierpieniem, całkowicie ufająca Ojcu, że ta rzeźnia miała sens. Że wszechmoc pozwalająca zamęczyć wszechdobro nie jest kosmicznym absurdem. Wzięła swój krzyż na ramiona. W nagrodę w ramionach trzymała trupa. Skrwawione mięso, ochłap człowieczeństwa. Nieludzka logika. Boża logika nas uratowała.

Obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: „Niewiasto, oto syn Twój”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto Matka twoja”. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie. Potem Jezus, świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: „Pragnę”. Jezus pragnie mnie. Pragnie ciebie. Stało tam naczynie pełne octu. Jestem octem, jestem kwasem, jestem goryczą, przybijałem i przybijam każdym kolejnym grzechem Jezusa do krzyża. Nałożono więc na hizop gąbkę nasączoną octem i do ust Mu podano. A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: „Dokonało się!” I skłoniwszy głowę, oddał ducha. Ponieważ był to dzień Przygotowania, aby zatem ciała nie pozostawały na krzyżu w szabat – ów bowiem dzień szabatu był wielkim świętem – Żydzi prosili Piłata, żeby ukrzyżowanym połamano golenie i usunięto ich ciała. Przyszli więc żołnierze i połamali golenie tak pierwszemu, jak i drugiemu, którzy z Jezusem byli ukrzyżowani. Lecz gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok, a natychmiast wypłynęła krew i woda.

Krew Eucharystii. Woda Pokuty i Pojednania.

Matka widziała tę krew, płynęła z Jej oczu, patrzyła na Syna z rozdartym sercem. Kocha mnie i ciebie, bardziej nie można, nie można bardziej otworzyć się na cierpienie. Matka pragnie jednego, by cierpienie Jej Syna nie poszło na marne. Warto wziąć Ją do siebie. Mówię to z własnego doświadczenia. Choć robić tego nie musisz. Wystarczy Jezus. Ale odrzucać Matkę Syna, którego się kocha? Jaka w tym logika?

Ranek, wstaję i pytam:

Weźmiesz Ducha Świętego? Wyznasz ustami i w sercu, że Jezus jest Panem?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *