Ewangeliarz

Przyjaźń na zabój

„Rudy”, „Alek” i „Zośka”. Miłość braterska. Kochali się bezinteresowną miłością, jeden za drugiego oddał życie. Jak dla Jezusa, liczyło się dla każdego z nich tylko dobro bliskiego człowieka. Ci chłopcy kochali ojczyznę na zabój, dosłownie. Łączyła ich miłość braterska. Przyjaźnie z młodości są czasem najtrwalszymi więzami miłości w życiu człowieka. Kochali się tak jak Jezus nas umiłował. Wszyscy czterej oddali za tę miłość życie. „Rudy”, „Alek” i „Zośka” zmartwychwstają w młodych, czystych sercach z każdą lekturą „Kamieni na szaniec”. Świat nienawidzi tej czystości, robi wszystko by utytłać w gnoju nasze dzieci.

Dziś człowiek zniszczony grzechem, niezdolny do wyobrażenia sobie nie erotycznej przyjaźni mężczyzny z mężczyzną, opowiada świat na swoją modłę, bo ma wzrok zaciemniony, bo świadomie wybiera zło, bo próbuje to zło wytłumaczyć i ukształtować świat na swoje podobieństwo, by ten świat go nie oskarżał. Tak bardzo proste są mechanizmy wojny kulturowej. Zła wola wykorzystuje słabość człowieka zniewolonego złem, które sam wybiera.

Świat sieje dziś zamęt w duszach, niepokoi ludzi naukami, które odwodzą od Boga, zamykają na miłość Jezusa.

Zło tłumaczy ludziom, że nie jest złem uleganie złu, potem pokaleczonych mobilizuje przeciwko dobru. Stara sztuczka nieprzyjaciela, a tak bardzo zawsze skuteczna.

Jeśli w czymś odbiegasz od nauki Jezusa, Kościoła, Pisma Świętego, od przykazań, jeśli tworzysz sobie własną instrukcję obsługi świata, jeśli wmawiasz innym, że antykoncepcja jest OK, bo nie potrafisz zapanować nad swoim ciałem, szukasz kompensacji, rozładowania, bo jesteś wewnętrznie nieuporządkowany, nie dziw się, że w twoim życiu jest coraz więcej zamętu.

Tak jest z każdym odstępstwem od zdrowej nauki. Ona wynika z prawdziwej antropologii. Bóg nas zna najlepiej. Zna swoje stworzenie. Nie zaprzeczaj Mu, to zwykła głupota. Idziesz z małego grzechu w coraz większy grzech, a wszystko sobie usprawiedliwiasz. Czynisz winnymi wszystkich, tylko nie siebie.

Wyrwać człowieka z władzy świata, człowieka oślepionego grzechem. Co widziałem? Najczęściej punktem zwrotnym było walnięcie o dno. Katastrofa życiowa, coś czego nie da się ominąć.

Nie ma takiej sytuacji, w której zawiodła by móc Jezusa. Trzeba tylko w to uwierzyć.

Mamy wszystko potrzebne do zbawienia. To trzeba głosić.

Mamy wszystko do Zbawienia, mamy też wszystko potrzebne do wybawienia z pętli codzienności. Grzech nasz powszedni. Nie pozwól, abyśmy ulegli pokusie. Jezus przyniósł nadzieję. To trzeba głosić swoim życiem. Potem słowem. W tej kolejności. Jesteśmy przyjaciółmi Jezusa jeśli postępujemy według Jego przykazań, bo wtedy możemy się czyści do Jego świętości zbliżać. Skorupa grzechu jak rozgrzany w promieniach jego Miłości pancerz parzy. Nie podejdziesz. Brud zatrzymuje promienie z Serca pełnego miłosierdzia. Skrucha kruszy kamień. Nie ożyje kamienne serce, skamieniałe od grzechu, martwe jest serce, które krzywdzenia nie żałuje. Jeśli nie chcesz poprawy swego kaleczącego braci postępowania, w niczym się nie zmieniłeś. Jeśli nie wyznasz Miłości Zranionej, że Ją raniłeś, o czym w ogóle mowa. Jeśli nie zaczniesz czynić za dość, jeśli nie modlisz się za skrzywdzonych, jeśli nie prosisz, choćby na modlitwie o ich przebaczenie, jesteś jak cymbał brzmiący, masz pustkę w sobie. Dalej idziesz na zatracenie.

Jesteśmy przyjaciółmi Jezusa. Idźmy drogą nawrócenia. Trzeba czuwać. Prać regularnie duszę. Nie myśmy Go wybrali. On nas przyciągnął do siebie. Chce, abyśmy szli i owoc przynosili. Owoc, który będzie trwał, dziś też muszą powstawać zakony, by walczyć o umysły z duchem czasu, by walczyć i o duszę i o kulturę. Jesteś tym, czym oddychasz, jakimi filmami karmisz oczy, tak widzisz świat. Serce twoje bije w rytm słuchanej muzyki. Trzeba bardzo pilnować dzieci.

Nie my wygramy, ale wszystko da nam Ojciec o cokolwiek poprosimy w imię Jezusa.

Daj mi mocne serce, ono obudzi duszę, wola i myśl idące za Panem. Tego pragnę. Tej Jego Radości. Z nami moc Jezusa, nic się jej nie oprze. Mam budzić w sercach nadzieję.

Wiele razy poranne słońce, rozlewające się po niebie karminy i czerwienie robiły mi dzień. Po ciężkiej nocy budziły uśmiech, taki uśmiech, który przychodzi z zewnątrz, nie możesz przestać się uśmiechać. Duch Święty i my.

Oczyszczeni, dający się Jezusowi Chrystusowi oczyścić, dla imienia Pana poświęcają życie. Spalają się dla bliźnich, którzy cierpią na ciele i duszy. A imię Jego Zbawiciel.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *