Bardzo ryzykowne są wzniosłe deklaracje.
Gdy wypowiadam tu wysokie słowa, natychmiast słyszę: sprawdzam. Codzienność upomina się o swoje, rzeczywistość skrzeczy. Wolność zawsze jest walką. Dziękuję, że mogę walczyć. Przepraszam, że tak słabo mi idzie.
Miłość, która oddała za mnie życie chce, bym ją naśladował. Kochać nieprzyjaciół czynem, modlić się o ich szczęście. Znowu deklaracje.
Nie jesteśmy w stanie pojąć siebie, co dopiero spraw kilku miliardów ludzi. Bóg sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Wyciąganie wniosków z tego, jak się komu powodzi… To pułapka, świetny sposób na rozgrzeszanie się z rozpaczy. Inni mają lepiej… Żyją w grzechu, a są szczęśliwi… Co to ma wspólnego z tobą? Nic nie wiesz o ich sercu, nie masz pojęcia o tym, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami. Ważne jaki wniosek wyciągasz ze swej dzisiejszej sytuacji. Jeśli pozwolisz sobie na tkwienie w grzechu, bo Bóg jest niesprawiedliwy, przegrałeś. Wygrał ojciec kłamstwa. Z błota się nie ruszysz. Jezus w tej chwili wyciąga do ciebie rękę.
Pan przywraca wzrok ociemniałym, Pan dźwiga poniżonych, Pan kocha sprawiedliwych, Pan strzeże przybyszów, tak, to święta prawda. Ale jedynie logika Boża ma na swój użytek wszystkie przesłanki. Tylko On zna wszystkie fakty, na końcu czasu zostaną zważone. Bóg jest sprawiedliwy. Teraz możesz poznać, że jest miłosierny.
On wiary dochowuje na wieki, zaufałem Mu, nie straciłem. On uciśnionym wymierza sprawiedliwość, wiem, dusiłem się splątany grzechem, żyję. On chlebem karmi głodnych, obym codziennie spożywał Chleb z nieba, Jezus wypuszcza na wolność więźniów, chcesz być szczęśliwy? Bądź w łasce, módl się, wszystko się rozwiąże. Bądź uparty, bądź cierpliwy. Prostuj swe drogi, Jemu zaufaj. Szczęśliwy, kto pokłada nadzieję w Panu. Ożyje serce szukających Boga. Szkoda czasu na ludzkie pomysły.
Bóg zawsze daje szansę. Każdemu daje szansę. Wystarczy porzucić grzech i prosić Go o pomoc, by więcej nie grzeszyć. By wstać, trzeba wyciągnąć rękę. Przegrasz licząc tylko na swe siły. Idź i nie grzesz więcej. Zostaniesz uratowany, musisz tylko stanąć w prawdzie, zobaczyć jak jest naprawdę. Prosić o światło na swoje złe skłonności, na słabości charakteru. Prawda boli, wyzwoli.
Będę wychwalał Pana do końca swego życia,
będę nucił mojemu Bogu, dopóki istnieję. Żona mówi, żebym za głośno przy ludziach nie śpiewał. Dostałem kolejną szansę. Ty Boże od dziś jesteś odpowiedzialny, żebym jej nie zmarnował. Strzeż mnie Jezu jako własności swojej. Skoro mówisz, że mam być doskonały, zrób to, bo dziś wydaje mi się to absurdem. Szczerość za szczerość. Pokazujesz mi co dzień bezmiar mojej słabości. Sadyzmem byłoby, gdybyś mnie zatem nie wspierał.
Daj mi więc siły i umiejętność miłowania moich nieprzyjaciół oraz gwałcących dzieci żołnierzy Putina. Naucz mnie modlić się za tych, którzy nas prześladują; tak, chcę być synem Ojca mojego, który jest w niebie, tyle że nie umiem.
Naucz mnie radości w dotkliwej próbie ucisku, abym cieszył się z prostoty mojego ubóstwa. Abym umiał ofiarować swoje życie najpierw Panu, a potem moim bliskim i moim bliźnim poprzez wolę Bożą. I naucz mnie rozeznawać, bo o własne nogi się potykam.
I dokonaj niemożliwego: zrób tak, żebym nie dostawał furii na dźwięk słowa „ubogacić”.
Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski. Na wieki wieków