Krwią ran Jezusa zostałem uzdrowiony. Nie muszę już w kółko powtarzać grzechu Kaina.
Zawsze zastanawiało mnie, czemu powraca do mnie mała Tereska. Jakby chciała powiedzieć, że i ona ze swoją małą drogą może pomóc mi przejść przez życie. Wydawało się to absurdem. Mało czyja historia jest bardziej odmienna od mojej. Przechodziłem kilkakrotnie drogą na Damaszek. Ona w niczym nie przypomina Marii Magdaleny: „Niepozorny akt, o którym nikt nie wie, a uczyniony z miłości, jest często wartościowszy od wspaniałych dzieł. Nie skala, ani pozorna świętość czynów się liczy, lecz wyłącznie miłość, którą się w nie wkłada. A nikt nie powie, że nie potrafi ofiarować tych małych rzeczy Bogu, gdyż są one w zasięgu każdego”. Tak właśnie Jezus musiał widzieć wdowę, która wrzuciła dwie najmniejsze monety na ofiarę, i tę wdowę, która z ostatniej mąki zrobiła chleb najpierw dla proroka, a dopiero potem dla swojego syna i dla siebie. I nigdy nie zabrakło im oliwy i mąki w czasie głodu.
Przełamanie się, wysiłek, umycie o 23 pozostawianych po dniu naczyń w zlewie, niezamknięcie oczu o 3 gdy niemowlę płacze i trzeba go przewinąć zamiast zmęczonej drugiej osoby. Nie udusisz, będzie wyło, ktoś w końcu będzie musiał to zrobić.
To się Bogu podoba, jeśli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia. Jezus gdy Mu złorzeczono, nie złorzeczył, gdy cierpiał, nie groził, ale oddawał się Temu, który sądzi sprawiedliwie. Możemy przestać być uczestnikami grzechów, możemy żyć Jego przykazaniami i błogosławieństwami.
Krwią Jego ran zostałem uzdrowiony. Nie muszę powtarzać grzechu Kaina. Mam wolność, aby tego nie robić. Błądziłem i błądzę.
Jestem jak Ania Blak. Jak wyłudzacz z kasetą. Na szczęście ukrzyżowany za mnie jest wszechmogącym Bogiem. Wreszcie chyba przejąłem się do głębi serca. Wreszcie mam szansę do dna się nawrócić. Są tacy, którzy po przyjściu Pana do ich życia, byli Mu wierni aż do śmierci. Więc jest nadzieja i dla mnie. Wreszcie mam chyba narzędzia wczesnego ostrzegania, potrafię nie wejść na równię pochyłą, która już nieuchronnie prowadzi do śmierci grzechu. Oddawać Jezusowi każde drgnienie serca i myśli. Natychmiast! Poddać się, by czynić świadomie wszystko dobro, którego możliwość zrobienia dostrzegam. Jezus pracuje nad zmniejszaniem przepaści pomiędzy tym co wiem i tym, co czynię. Tarcza i miecz. Odruch oddawania i odruch miłości. Szukanie obrony w Bogu w każdej sytuacji i szukanie każdego dobra, które mogę w każdej chwili życia uczynić. Dla mnie to teoria, ale Jezus jest wszechmocny, podobno syzyfowy kamień każdego człowieka przy małej jego pomocy może zataszczyć na Górę.
Ratujmy się z tego przewrotnego pokolenia. Któż jak Bóg, Jezu ufam Tobie, niczego mi nie braknie. Stróż dusz naszych jest przy mnie, czego mam się lękać. Wszystko poza Nim to śmieci. Z Nim w ciemności zła się nie ulęknę. Zna mnie po imieniu, w tym jest moja siła. Idę za Nim, bo szedłem bez Niego. Nigdy więcej!
Bramy Rany, Jezus Dobrym Pasterzem, bramą owiec. Przyszedł abym miał życie i to życie w obfitości.