Ewangeliarz

Ogarniasz żyćko?

Paweł został sam. Nie głosi się Jezusa samemu.

Poszedł na Areopag, do centrum intelektualnego ówczesnego świata. Tam wykuwała się postawa bezinteresownej ciekawości, coś, co uczyniło naszą cywilizację wyjątkową. Tylko w niej powstała dominująca dziś świat nowożytna nauka.

Areopagici słuchali każdego, kto miał coś do powiedzenia. Paweł mówił od siebie, wzdłuż ludzkiej mądrości. Poniósł klęskę.

Nauka krzyża jest głupstwem dla tego świata. Mądrość ludzka przy niej to plewy. Ale kilka osób się nawróciło do Boga. Iść w „głupstwo”, zawiesić rozum? Chyba chodzi o to, by zawierzyć się Ojcu, Jego opatrzności, zapomnieć o swych planach, jednocześnie nie postępując irracjonalnie. Oto jest wyzwanie. Bóg mówi do nas także poprzez rozum. Jak znaleźć tutaj sensowny balans. Codziennie odpowiadam sobie na to pytanie.

Ile w życiowych działaniach ma być z natchnienia, mogą to być tylko chwilowe emocje, a ile ze zdrowego rozsądku? Korzystać z doświadczenia – to przecież nie może być bezsensowna postawa, o ile nie stoi na drodze Bożemu prowadzeniu.

Nie będzie łatwo. Każda decyzja wymaga takiego rozeznania. Tylko fakty, Bóg mówi przez fakty, i pokój wewnętrzny mogą pomagać, bo przecież nie można cały dzień rozeznawać. Będziemy z miłości i wiary rozliczani, ale także z czynów miłosierdzia dla duszy i ciała. Tyle na świecie cierpienia.

Wczoraj spotkałem Agatę. Miała ze sobą torby, w nich chyba cały swój dobytek. Poprosiła o pieniądze na jedzenie. Z definicji nie daję złotówek, idę do sklepu, kupuję i daję. Nie mogłem, pociąg był za chwilę. Powiedziałem, żeby spojrzała mi w oczy. Pokazała na pustą butelkę po mineralnej z resztką mleka. Dałem jej pieniądze, choć w jej oczach był ślad zmętnienia, takiego jak u biorących pewną odmianę zabójczego narkotyku. Poszedłem na stację kolejową z poczuciem winy. Coś powinienem dla niej zrobić. Bezradność, kruchość. Taka osoba nie jest w stanie dać sobie rady na ulicy. Może rękę po pomoc wyciągnął w niej Chrystus.

Powód dla którego musiałem iść na pociąg był ostateczny. Nie mogłem nie pojechać. Sprawy zdrowia, zawalając odrzucił bym bezinteresowną pomoc dobrych ludzi. Spotkanie z Agatą trwało mniej niż minutę. Czy podjąłem dobrą decyzję?

Za chwilę dzień, egzaminy córki, które mogą zadecydować o kierunku jej życia, właśnie się dowiedziałem o nagłym problemie innego z dzieci. Życie toczy się dalej.

Poddać się tak jak umiem Duchowi Prawdy. Paweł nie miał wsparcia, był sam, być może nikt się wtedy za niego nie modlił. Mówił od siebie, nie w mocy Ducha. Zakładam, że tak było.

Intelekt może być skuteczną tamą, również nadmierne roztrząsanie spraw może obezwładniać. Duch może nam oznajmiać sprawy przyszłe. Wtedy dużo łatwiej działać. Nie wszystko jestem w stanie dziś zrozumieć z Bożych planów. Przymnóż mi pokory!

Dać się prowadzić. Dziękować za Pocieszyciela. Ojca pokoju i Radości w naszych sercach. On jest z nami na zawsze. On pomnaża naszą duchową moc, pozwala naśladować Jezusa.

Szukam Boga niejako po omacku. Jest blisko. Jestem z Jego rodu. Żyjemy w Nim, poruszamy się i jesteśmy. Jak przekonać ludzi o Jego bliskości? Czy poza modlitwą mogłem coś zrobić dla Agaty? Ile Agat było już na waszej drodze?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *