Bóg wyzwala. Pan ratuje od śmierci. Dźwiga nas co dzień, orzeźwia mocą z nieba, podnosi. Być ubogim duchem, powtarzać sobie co dzień, że nic z dobrych owoców mojej działalności nie jest moją zasługą. Ja tylko nieświadomie sprawiałem, że było tych owoców mniej, bo dalej jestem pokręcony, moje palce są jak palce reumatyka, grzech odciska swoje piętno. Niszczy, zabija. Powoduje, że walczę sam ze sobą, że moje świadome nieświadome jest części moich motywacji. Że nie zawsze robię to, co chcę robić. Wielkie to błogosławieństwo, bo nie mam wyjścia, muszę poddać się całkowicie, muszę zdać się na Pana. Być uległym, niech On działa, bo ja mogę sam z siebie jedynie kaleczyć.
Niech Pocieszyciel, Duch z nieba działa z całą mocą. Wycofuję swoją wolę, Ty Boże znasz moje marzenia, przesiej je jak plewy. Zostaw tylko te, które się Tobie podobają. Niech Duch Święty będzie ze mną na zawsze. A Syn Twój i Jego Matka niech będą ze mną w godzinę mojej śmierci.
Służyć Panu z całą pokorą również wśród łez i złych doświadczeń, nie uchylać się tchórzliwie od niczego co pożyteczne. Czy prawdą jest, że jedyną moją dobrą cechą jest odwaga? Nie być winnym niczyjej duchowej śmierci, nigdy nie zaniedbać możliwości głoszenia nadziei złożonej w Jezusie, nie zaniechać żadnego działania dla ratowania ludzi, które Bóg składa w moim sercu. Dać świadectwo o dobrej nowinie łaski Bożej. Wystarczy, że będę mówił o tym, jak Bóg uzdrowił mnie z narkomanii, jak wyrywał mnie po kolei z każdego uzależnienia, które Mu naprawdę oddałem, jak całkowicie uwalnia, jak dodaje lat życia, jaki jest dobry.
Głosić królestwo, nie uchylać się tchórzliwie od głoszenia ludziom całej woli Bożej. Również tych trudnych słów, kiedy widzę, jak ktoś z upodobaniem zabija siebie. Otwórz mi oczy Jezu, na to czego w sobie nie widzę. Naucz mnie stosować trudne słowa głównie wobec samego siebie. Niech każde pouczenie drugiego człowieka mnie oskarża. Uwielbiam pouczać. Mentorzę. Jestem „Pan A Nie Mówiłem” i cały czas mówię o sobie.
Mam nadzieję, że jestem wśród tych, których Ojciec dał Synowi.
Jesteś jedynym prawdziwym Bogiem Ojcze, daj mi siebie poznać, daj pojąć, objąć Twego Syna. Abym zrozumiał swoje powołanie, abym wypełnił dzieło, które dałeś mi do wykonania. Nie na moją, ale niech będzie na Twoją miarę, hojną w łaskę i idące za nią cierpienie.
Ono jest potrzebne, by oczyścić intencje, by człowiek nie szedł na potępienie korzystając dla swoich celów z wszechmocy Bożej.
Daj mi zachować słowa Twoje Ojcze. Chroń mnie Jezu, broń jak własności swojej.