Proś o odwagę. Dostajesz znaki, atakują cię psy, tyle lat paraliżującego lęku, nie da się tego przeczekać. Im bardziej zamilczane, ukryte, z tym większą wybuchnie siłą. Bóg chce cię oczyścić, będziesz przynosiła owoc obfitszy. Poczujesz wreszcie, że naprawdę żyjesz. Pobiegniesz z radością na spotkanie Pana.
Ubogi duchem, to ten, kto nie przypisuje sobie żadnej zasługi. Trwałe owoce ludzkiego trudu pochodzą tylko ze współpracy z Bogiem. Nikt nie przynosi dobrego owocu sam z siebie.
Czuwać, trwać w zapatrzeniu, nie dać sobie odebrać jedności z Jezusem. Trwać w świetle, nie negocjować z ciemnością. Radykalni posiądą królestwo niebieskie. Kurczowe trwanie przy tym, co masz, to małość, wielkoduszni, hojni zdobywają nowe lądy. Przecież tęsknisz, przypomnij sobie dziecięcą tęsknotę, pozwolisz już na zawsze odebrać sobie marzenia?
Kiedy twoja ręka naśladuje każdy gest Jezusa, kiedy słuchasz Jego słowa, pełnisz wolę Ojca, nawet nie musisz prosić, dostajesz. Zamknij oczy i zrób krok, tak, to przepaść, wpadniesz w ramiona Jezusa. Ty Mu nie ufasz. Wiara sobie, życie sobie. Życiowe mądrości. Lęk pisze drżące litery. Usychasz. Z tęsknoty za miłością usychasz, bo boisz się otworzyć, przyjąć płomień. Zaszalej wreszcie, rozraduje się twoje serce. To człowiek cię ranił, raził prądem, wykorzystywał twoją delikatność, wrażliwość, On cię nie zrani. Bądź mężna, skocz w przepaść ran Jezusa, poniósł je za mnie i za ciebie i za tego, kto cię skrzywdził. Przebaczysz, doznasz ulgi, to jest czas łaski, nie cofaj się, tak wiele dobra Bóg może uczynić przez ciebie. Słowo Jezusa nie może trwać w twoim sercu, bo co dzień powtarzasz: Jezu, nie ufam Tobie.